Wednesday, February 19

FINALLY


I już. Kolejna sesja za mną. Ta zdecydowanie była póki co najgorsza. Zniechęciła do wszystkiego. Zabiła ostatnie pokłady pasji. Wycisnęła całą moją energię. Fizyczną i psychiczną. Kumulacja już od listopada moich wszystkich zajęć i spraw do załatwienia plus praktyczny brak Świąt i jak się okazuje potężna tęsknota za rodziną, sprawiły, że jakoś coś nie tak. Niby radość , że to szósty semestr już będzie, niby radość, że praca, i są fundusze na małe przyjemności, ale brak mi w tym wszystkim sensu (? może ?). Niemalże 3-miesięczny brak zdjęć. Hiacynty choć były, ginęły w tym całym bałaganie. Herbata ciągle pita pośpiesznie. Książka tylko w autobusie. Dobra muzyka- czasem w radio. Nie pomagała czekolada, nie pomagały lody. Braku snu, nie da się niestety niczym zastąpić. Ale już po. I to najważniejsze. Miałam dobrego opiekuna. Bóg czuwał. I jakoś udało się dobrnąć do końca, choć dostałam chyba jakąś porcję sił nadprzyrodzonych. :)

Więc teraz czas na drobne przyjemności, jakieś udane zakupy, i wreszcie zdjęcia. Może uda się wybrać na kilka dni do domu ? Oby :D  
No. To pożaliłam się, i dałam znak, że ciągle jestem. A teraz muszę zebrać siły, przeprosić się z aparatem, odespać i powoli wrócić do rzeczywistości. Mam nadzieję, że u Was było tymczasem znacznie lepiej.

3 comments:

  1. Hi Dear!
    All the best for you!
    Take care
    Elisabeth

    ReplyDelete
  2. ojeju jeju no to działo się u Ciebie, ale najważniejsze już jest po wszystkim:)
    wszystkiego dobrego! :) mam nadzieję, że teraz będziesz pisac cześciej:)

    ReplyDelete
  3. Intensywny czas... ;) najważniejsze, że zdane ! ;]

    ReplyDelete