Święta były dla mnie inne w tym roku. W związku z pracą zarówno czas przed, jak i po Świętach, nie miał zbyt wiele wspólnego ze świętowaniem i radością. Byłam w domu zaledwie przez trzy dni, które minęły strasznie szybko, i jakoś tak chaotycznie. Nie było porannego przenoszenia się z pościelą do salonu i wylegiwania się w salonie z filmem albo książką, nie było wieczornego wspólnego jedzenia pomarańczy... Nie było kilku nocy spędzonych u dziadków, nie było nawet jednego spaceru... I tak sobie myślę, że praca pracą, ale skoro jeszcze nie muszę, to czy warto stawiać pracę ponad te chwile, które tak wiele dla mnie znaczą... W przyszłym roku, będę się musiała, poważnie nad tym zastanowić... Ale żeby nie było tak smutno, to było też mnóstwo dobrych chwil :) Były spotkania z całą rodziną, było pyszne jedzenie, udało się nawet namówić bliskich na oglądanie starych zdjęć. Były też udane prezenty :) A to po części dlatego, że każdy kto chciał, zrobił je sobie sam, jak na przykład ja :D W tym roku, postanowiliśmy, że prezenty będą tylko dla najmłodszych, (ja załapałam się jeszcze na słodycze;P ) ale w ramach wynagrodzenia sobie przedświątecznej pracy dodatkowo zapakowałam w kolorowy papier coś także i dla mnie.
^^Oto i jest ! Dreams comes true. Nowy obiektyw. W 100% zapracowany. Już go pokochałam ;)
^^ Bo czym są Święta bez Schoko-Bons ?!^^ Z listy do świętego Mikołaja. Jest i sweter i skarpetki. Choć sama musiałam im dodać nieco świątecznego wyglądu , są dokładnie takie jak chciałam !
^^Książka, co prawda nie ta, o której pisałam, ale kolejna z części opowieści o Mitford. Powoli kompletuje sobie całą serię...
Znam to uczucie i w tym roku zadbalam o czas przed i po, żeby nasycić się ta atmosferą :)
ReplyDeleteI nawet teraz, kiedy na innych blogach już nie ma śladów tego czasu, ja wciąż się rozkoszuje tym co było :) Zazdroszczę obiektywu!
Marta
A ja zachwycam się fotografiami :)))
ReplyDeleteViola :D