Tą limitowaną wersję Coca-Coli widziałam w magazynach już w grudniu, ale totalnie o niej zapomniałam.
Ale gdy kilka tygodni temu natknęłam się na nią podczas sobotnich zakupów z mamą, wiedziałam, że nie odpuszczę.
Jej
wygląd sprawia, że chyba w ogóle jej nie otworzę. Tak pięknie wygląda !
Dla mnie niestety wygląd ma znaczenie. Niestety, bo często łapię się na
tym , że przepłacam patrząc na piękne opakowanie, a w środku okazuje
się być totalny :bubel:.
Na szczęście ten zakup nie był jednym z
tych, które dogłębnie czyszczą mój portfel, a do tego sprawił że
przyszła mi ochota na : dzień przepełniony duchem starym czasów:
To był wspaniały dzień. Stare albumy ze zdjęciami, Trzeszcząca Płyta, i świat jakby się zatrzymuje. Czasem tego mi właśnie potrzeba.
Muzyka, w której słychać wszystkie trzaski, jest taaaka prawdziwa.
Mam to szczęście, że w mojej miejscowości otworzyli właśnie SH, gdzie mają także płyty, i czasem można znaleźć tam niezłe perełki . Ale o tym innym razem. Może będzie kiedyś osobny post o moich płytach , tymczasem będą się one pewnie przewijać na moich zdjęciach.
P.S. W niedługim czasie być może będę miała kolejny powód do szczęścia. Wszystko wskazuje na to , że pożegnam moje okropne żółte ściany, bo przenoszę się do innego pokoju ! Niestety nadal to nie będzie biel, tylko niebieski, ale przecież to o NIEBO lepiej , niż żółty , uwierzcie !
Miłego tygodnia,
Maedlein ♥
Ja też zakupiłam 2 komplety tych butelek, bo są piękne :)) Świetny blog! M.
ReplyDelete